14 maja, 2012

Małe keszowanka ;)

8 maja. Wtorek. W Połańcu jakiś czas temu pojawiła się nowa skrzynka. Ja już odbyłem parę dni wcześniej krótkie poszukiwania, ale nie udało się mi samemu odnaleźć kesza. A więc wzmiankowanego dnia, ja wraz z Marcinem i jednym nie keszującym towarzyszem wybraliśmy się na małą przechadzkę i przy okazji postanowiliśmy tym razem znaleźć Kościół św.Marcina - OP4E5B. Pogoda sprzyjała, doszliśmy na most. Rozpoczęliśmy poszukiwania. Wstyd się przyznać ale ja po pewnym czasie dałem spokój, ale Marcin się nie zrażał. Postanowił że znajdzie skrzynkę i tak się uparł że szukał aż do skutku. Jego wysiłki zostały nagrodzone po parunastu minutach. Niestety muszę przyznać że to chyba najgorsza skrzynka jaką osobiście widziałem. Most to zdecydowanie złe miejsce na ukrycie kesza. Dlaczego ? Cóż, ludziom nie chce się czekać na dojście do domu, jak czują pewne fizjologiczne potrzeby, a że "pod mostem" to miejsce raczej ukryte, to i sporo osób właśnie tam te potrzeby załatwia. Zdecydowanie odstręcza to i zniechęca do czegoś do czego skrzynka ma zachęcać. Po odnalezieniu kesza, lekko zniesmaczeni ,zamiast stanąć i zachwycić się architektura kościoła, udaliśmy się w plener w celu spożycia niskoprocentowego trunku by zmazać nieprzyjemne wspomnienia.

Wczoraj zaś, nie zniechęceni trzynastym dniem miesiąca wybraliśmy się ponownie z Marcinem w swego rodzaju teren. Tym razem w celu zgoła poważniejszym. A mianowicie by odnaleźć miejsce w którym ukryję swojego nadchodzącego, pierwszego kesza. Odwiedziliśmy kilka miejsc, znaleźliśmy dwa w sam raz na ukrycie skrzynki. A przy okazji, jak oż byliśmy w pobliżu, wpadliśmy do rezerwatu przyrody, bym ja uzupełnił swój brak wpisu do skrzynki Zamczysko Turskie - OP45CE. Jako że Marcin był przy zakładaniu, a ja zupełnie nie pomyślałem o zaliczaniu przy tej okazji jakichś skrzynek i byłem nieprzygotowany, to zdałem się na jego przewodnictwo. Okazało się jednak że i Marcina pamięć czasami płata figle i na miejscu jednak musieliśmy dokonać małych poszukiwań, gdyż dokładne miejsce ukrycia skrzynki ulotniło się z jego wspomnień. Ale daliśmy radę. I przy okazji chyba o włos minęliśmy się z innymi keszerami którzy odwiedzili skrzynkę przed nami. Tym samym umknął mi STF i zadowolić musiałem się TTF-em. Ale i tak było przyjemnie, deszczyk lekko rosił, temperatura przyjemna :) No i zachowały się dwa kiepskiej jakości zdjęcia z komórki. Na szczęście dla odwiedzających tego bloga tylko na jednym widać mnie dobrze ;)

2 komentarze:

  1. ahahah ;d ale mordka na tym zdjęciu na dole;d No ale i tak słodko ;D

    fajnie że dalej keszujecie ... :)

    OdpowiedzUsuń